Samochód nie zabiłby pieszego, gdyby nie bezsensowna organizacja ruchu, którą Paweł Bednarek forsuje wbrew woli większości mieszkańców

Artykuł został opublikowany na portalu jaw.pl (pod tytułem skróconym przez redakcję tego portalu).

Teza zawarta w tytule wynika wprost z pism otrzymanych od MZDiM, badania opinii publicznej wykonanego na zamówienie Urzędu Miejskiego oraz powszechnie znanych faktów, o których pisał m.in. wicedyrektor MZDiM Tomasz Tosza. Jednak ostatnie doświadczenia pokazują, że co jest oczywiste dla osób postronnych, to niekoniecznie jest oczywiste dla samego zainteresowanego, dlatego postawiona teza zostanie tutaj szczegółowo uzasadniona.

„Mottem” Pawła Bednarka były słowa z hymnu hitlerowskich bojówek SA.
Jako dyrektor zarządu dróg ewidentnie sprzyja „autkowej rasie panów”. Niestety, nie ulega wątpliwości, że nadmierne uprzywilejowanie samochodów skutkuje niepotrzebnymi ofiarami w ludziach (Fot. Autkowa Rasa Panów)

A mowa tu o organizacji ruchu polegającej na wpuszczeniu w ul. Grunwaldzką przelotowego ruchu samochodów, do obsługi którego nie jest ona dostosowana (więcej na temat tego, które drogi są dostosowane do prowadzenia ruchu przelotowego i dlaczego, można przeczytać tutaj).

W 2016 r. na tej ulicy miał miejsce śmiertelny wypadek – na przejściu dla pieszych został potrącony mężczyzna w podeszłym wieku.

O tym zdarzeniu oraz o tym, jak można było mu zapobiec, pisał wicedyrektor MZDiM Tomasz Tosza:

A starszy pan? Samochodu, który go zabił mogłoby na tej ulicy w ogóle nie być. Podobnie jak 90 procent aut ją jeżdżących. Ale nie ma odważnego, który by chciał oddać tę ulicę tylko komunikacji publicznej i pieszym. Czyli ludziom. Więc odbywa się tam bezsensowny tranzyt wewnętrzny choć na tym odcinku nie można się nigdzie zatrzymać a do każdego celu podróży można dojechać inną drogą.

Kolejne osoby zostały ranne w wyniku potrąceń, które miały miejsce na tej ulicy w 2019 oraz 2021 r.

Z kolei na początku 2022 r. opublikowano wyniki badania opinii publicznej, w którym jedno z pytań dotyczyło ograniczenia ruchu samochodowego na ul. Grunwaldzkiej. Poparcie wynosiło ok. 58% wśród wszystkich ankietowanych, a ok. 68% wśród osób mających zdanie na ten temat (a więc zwolenników takiego rozwiązania było ponad 2 razy więcej niż przeciwników).

Na dyrektorze MZDiM nie zrobiło to jednak wrażenia – poparcie określił jako „nie nadzwyczaj duże”, mimo że było ono wyższe niż poparcie dla urzędującego prezydenta Jaworzna w ostatnich wyborach samorządowych (ok. 65% głosujących). Mimo zapytania nie podał planowanego terminu wprowadzenia zmian na ul. Grunwaldzkiej, natomiast uzależnił je od przeprowadzenia „kolejnych analiz i konsultacji”.

Problem w tym, że MZDiM tak zawzięcie „analizował i konsultował” planowaną od ponad 10 lat organizację ruchu, że półtora roku później, a dokładnie 3 dni po Europejskim Dniu Bez Samochodu, potrącona została kolejna osoba przechodząca po przejściu dla pieszych na tej ulicy i trafiła do szpitala z ciężkim urazem nogi.

Z kolejnego pisma wynika, że te „analizy i konsultacje” to tylko wymówka, a dyrektor MZDiM wcale nie zamierza dobrowolnie wprowadzić zmian na ul. Grunwaldzkiej.

Wicedyrektor MZDiM Tomasz Tosza pisał w artykule na portalu onet.pl: „Jak to się dzieje, że pomimo tego, że większość mieszkańców miast oczekuje ograniczeń transportu indywidualnego, a nawet kierowcy marzą o mniejszym ruchu, to on wciąż rośnie? (…) Wydaje się, że część problemu tkwi w głowach lokalnych decydentów”.
Niewątpliwie Paweł Bednarek jest właśnie jednym z takich lokalnych decydentów.
Wicedyrektor podaje też rozwiązania problemu nadmiernego ruchu samochodów. Jednak dyrektor nie ma zamiaru wprowadzać jakichkolwiek większych ograniczeń dla nich.


W ten sposób stało się jasne, kto forsuje obecną organizację ruchu na ul. Grunwaldzkiej, którą wicedyrektor MZDiM określa jako „bezsensowną” – nie kto inny, jak dyrektor tej instytucji. Oczywiście, on też ma nad sobą ludzi, jednak z przywołanych powyżej pism jasno wynika, że to nie brak zgody prezydenta czy radnych jest przeszkodą, tylko jakieś „analizy” wykonane przez MZDiM, choć mimo dopytywania nie chciano ujawnić jakie. Tylko cóż takiego te pseudoanalizy mogły wykazać? Że jeszcze za mało ludzi zginęło i zostało rannych, żeby opłacało się postawić znaki?

Z powyższych powodów po ostatnim potrąceniu na ul. Grunwaldzkiej została złożona skarga do Rady Miejskiej:

Niniejszym wnoszę skargę na bezczynność Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jaworznie skutkującą spowodowaniem zagrożenia w ruchu drogowym.

Uzasadnienie

W związku z opublikowaniem wyników zamówionych przez Urząd Miejski w Jaworznie badań opinii publicznej, według których sukcesywne zmniejszenie ruchu samochodów na ul. Grunwaldzkiej w ścisłym śródmieściu Jaworzna z docelowym jego wyłączeniem miało wśród ankietowanych mieszkańców Jaworzna ponad 2 razy więcej zwolenników niż przeciwników (takie zmiany poparło ok. 68% osób mających zdanie na ten temat), w dniu 15 lutego 2022 r. do Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jaworznie został złożony wniosek o udzielenie informacji na temat planowanego terminu wdrożenia tych zmian.

W odpowiedzi na ten wniosek stwierdzono, że „na chwilę obecną Miejski Zarząd Dróg i Mostów w Jaworznie nie planuje” wprowadzenia zmian, których dotyczyło pismo oraz „wprowadzenie jakichkolwiek zmian na ul. Grunwaldzkiej powinno zostać poprzedzone kolejnymi analizami i konsultacjami m.in. ze specjalistami w w/w zakresie”. Nie podano jednak planowanego terminu wprowadzenia tych zmian.

Decyzja o utrzymaniu – wbrew woli większości mieszkańców wyrażonej w badaniu opinii publicznej – nadmiernego ruchu samochodowego na ul. Grunwaldzkiej przyczyniła się do tego, że w dniu 25 września 2023 r. została potrącona osoba przechodząca przez przejście dla pieszych na ulicy Grunwaldzkiej (poszkodowana osoba trafiła do szpitala z poważnym urazem nogi). Było to kolejne potrącenie pieszego, do którego doszło na tej ulicy, a w przeszłości miał również miejsce wypadek śmiertelny.

Z tego powodu w dniu 3 października 2023 r. został złożony wniosek o niezwłoczne podjęcie działań zapobiegających tego typu zdarzeniom w przyszłości oraz zadano pytanie o to, jakie analizy i konsultacje w związku z ograniczeniem ruchu samochodowego na ul. Grunwaldzkiej zostały przeprowadzone od dnia 15 lutego 2022 r. i jakie decyzje podjęto na ich podstawie.

W odpowiedzi na to pismo stwierdzono, że „nie zaistniały żadne nowe przesłanki mające wpływ na zmianę stanowiska Zarządcy w tej sprawie” oraz „Zarządca ruchu jak i służby mundurowe na bieżąco w ramach swoich działań analizują sytuację ruchową na wszystkich drogach miasta Jaworzna, w tym na wnioskowanym odcinku ul. Grunwaldzkiej”. Nie podano jednak, czego konkretnie dotyczyły te analizy. Ponowne zapytanie w tej sprawie również nie odniosło skutku.

Zasłaniając się rzekomymi „analizami i konsultacjami” (ale unikając ujawnienia konkretnych informacji na ich temat), Dyrektor MZDiM nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć, z jakiego konkretnego powodu nie została wprowadzona organizacja ruchu, która uzyskała zdecydowane poparcie wśród ankietowanych mieszkańców Jaworzna. Taka postawa przyczynia się do kolejnych możliwych do uniknięcia wypadków na ul. Grunwaldzkiej, które jednak dla Dyrektora MZDiM nie stanowią żadnych „nowych przesłanek” dla zmiany stanowiska ani podjęcia jakichkolwiek działań w celu poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego.

W związku z powyższym, wnoszę o niezwłoczne rozpoczęcie działań prowadzących do zmniejszenia ruchu samochodów na ul. Grunwaldzkiej oraz wyciągnięcie konsekwencji wobec osób, które przez zaniedbanie takich działań przyczyniły się do pogorszenia bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Korespondencja z MZDiM jest zawarta w załącznikach do niniejszej skargi.

Na podstawie art. 10 kodeksu postępowania administracyjnego wnoszę żądanie powiadomienia o terminie rozpatrywania skargi przez Radę Miejską oraz ewentualnie przez właściwą komisję Rady w celu umożliwienia czynnego udziału w postępowaniu skargowym.

Dlaczego tak naprawdę dochodzi do wypadków?

Bezpośrednią przyczyną wypadków zwykle są niebezpieczne zachowania uczestników ruchu (lekkomyślność, brawura), ale też nieumyślne błędy, które oni popełniają. Kierowcy, którzy potrącili pieszych na ul. Grunwaldzkiej, z pewnością nie zrobili tego celowo, tylko widocznie ich nie zauważyli. Osoby przechodzące przez przez jezdnię też nie przewidziały, że zostaną potrącone. Jednak to dyrektor zarządu dróg był osobą, która działała świadomie i z rozmysłem. Mógł podjąć działania, które najprawdopodobniej zapobiegłyby tego typu zdarzeniom, ale tego nie zrobił, bo stwierdził, że nie ma takiej potrzeby – pomimo tego, że powszechnie wiadomo, że gdy na ulicy odbywa się ruch tranzytowy, to ryzyko wypadku jest nieporównywalnie wyższe, niż gdyby samochodów nie było na niej prawie wcale.

Zwrócenie na to uwagi tak go „dźgnęło”, że wysłał (za pośrednictwem wynajętej przez gminę kancelarii adwokackiej) pismo z żądaniem, pod groźbą wytoczenia sprawy sądowej, publikacji oświadczenia z przeprosinami za publikację „nieprawdziwych informacji” o tym, że to forsowana przez niego organizacja ruchu na ul. Grunwaldzkiej była przyczyną poważnych wypadków. W piśmie nie było jednak żadnego uzasadnienia postawionej w nim tezy. Argumentów nie podał też w dyskusji, z której pochodzi cytowany w piśmie komentarz – zamiast tego od razu zagroził sądem.

Kto wie, jak działa sądownictwo, ten ma świadomość, że dużą lekkomyślnością byłoby walczenie o taką sprawę w sądzie – szczególnie z przeciwnikiem, którego taki proces nic nie kosztuje, niezależnie od wyniku. Ani pod względem poświęconego czasu, bo wszystkim zajęliby się wynajęci przez gminę prawnicy, ani pieniędzy, bo i tak koszty pokryłaby gmina. A niezależnie od tego, jaka jest obiektywna prawda, nie można mieć pewności, jaki byłby wyrok – wszak „Bednarków” w togach też nie brakuje.

Paweł Bednarek wydaje się jednak nie zauważać, że jeśli, wykorzystując swoją pozycję, zmusi kogoś np. do oświadczenia, że ziemia jest płaska, to ani ziemia nie stanie się od tego płaska, ani ludzie nie zaczną w to wierzyć.

Trzeba jednak dodać, że on doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że organizacja ruchu, nawet taka całkowicie zgodna z przepisami, może być przyczyną wypadków – ale rozumie tylko wtedy, gdy jest to dla niego wygodne. W jednym poście zamieszczonym na profilu MZDiM jego autor (którym prawdopodobnie jest właśnie Paweł Bednarek) napisał, że „oddanie pierwszeństwa rowerzystom mogłoby powodować niebezpieczne sytuacje” (przy czym trzeba wyjaśnić, że nikt nie domaga się, aby koniecznie to rowerzyści mieli pierwszeństwo, a jedynie aby umożliwić im legalny przejazd). Inaczej mówiąc, jego zdaniem zmiana organizacji ruchu mogłaby spowodować wypadki. Jednak w kolejnym poście już uważa za absurd, że to z powodu organizacji ruchu na pobliskiej ulicy miał miejsce wypadek śmiertelny.

W przypadku zmiany pierwszeństwa można by przecież powiedzieć, że w razie wypadku winny nie byłby ten, kto zlecił ustawienie znaków (bo w sądzie nie można byłoby udowodnić, że złamał jakikolwiek przepis), tylko ten, kto się do nich nie zastosował. Co więcej, sama zmiana pierwszeństwa nie gwarantuje, że do wypadku nie dojdzie, a jedynie zmieni się jego prawdopodobieństwo – i nie zawsze jest oczywiste, czy na lepsze czy na gorsze. Natomiast dzięki przekierowaniu samochodów z ulicy, przez którą przechodzi bardzo wielu pieszych, na drogę, na której ich ruch jest minimalny, prawdopodobieństwo potrącenia spada drastycznie.

To nie żadna klątwa wisi nad ul. Grunwaldzką, że tak często zdarzają się na niej wypadki – to zła organizacja ruchu. O ile w ogóle można użyć określenia „wypadki” w stosunku do zdarzeń, które są powtarzalne, przewidywalne i bardzo łatwe do uniknięcia.

Decyzja w tej sprawie należała do dyrektora MZDiM – skoro był zdeterminowany, żeby w bezkompromisowy i wręcz brawurowy sposób wyrzucić rowerzystów z fragmentu trasy rowerowej obok Galeny (łamiąc prawo i powszechnie uznawane standardy bezpieczeństwa oraz ignorując wezwanie policji do poprawy nieprawidłowego oznakowania, kolejne postępowanie jest w toku), to tym bardziej mógł wyrzucić samochody z fragmentu jezdni obok Galeny. Wszak samochody są tam nie tylko niebezpieczne, lecz także bardzo uciążliwe. Ale nie chciał tego zrobić, a potem nie chciał przyznać, że to on ponosi odpowiedzialność za skutki tej decyzji.


Na marginesie można dodać, że cytowany w piśmie komentarz faktycznie zawierał nieprawdziwą informację. Otóż przywołane wytyczne, których istnienie ignoruje Paweł Bednarek, nie były pisane na zlecenie Ministerstwa Infrastruktury i rekomendowane przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. One były pisane na zlecenie Krajowej Rady BRD i rekomendowane przez Ministerstwo Infrastruktury. Ale tej pomyłki pewnie nie zauważył, bo zarówno te, jak i jakiekolwiek inne wytyczne projektowania bezpiecznej infrastruktury rowerowej (np. te wydane przez GDDKiA), obchodzą go tyle, co wezwanie policji do poprawy oznakowania, czyli… wcale. Mimo to, zacytujmy tu zawarte w tych wytycznych zapisy, które były już podane w zawiadomieniu skierowanym na policję:

  • Ze względu na bezpieczeństwo ruchu niewskazane jest przerywanie ciągłości drogi dla rowerów i stwarzanie rowerzystom zachęty do niezgodnego z przepisami przejeżdżania na rowerze po wyznaczonym przejściu dla pieszych. Rowerzysta porusza się znacznie szybciej niż pieszy – pojawienie się rowerzysty na przejściu przez jezdnię może być zaskoczeniem dla kierowcy pojazdu i sprawić, że kierowca wykona niebezpieczny manewr, a jednocześnie nie wykona manewru właściwego” (Wytyczne organizacji bezpiecznego ruchu rowerowego. Podręcznik, Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, 2019, str. 121)
  • Na drogach dla rowerów i ciągach pieszo-rowerowych należy ponadto zapewnić: ciągłość organizacji ruchu rowerowego nieprzerywaną przejściami dla pieszych, liniami ciągłymi itp., z oznakowaniem przejazdów dla rowerzystów na skrzyżowaniach” (Wytyczne dla infrastruktury pieszej i rowerowej. Wydanie: 02, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, 2017, str. 7)

Zarówno jedne, jak i drugie wytyczne nie przewidują wyjątków od tej reguły np. ze względu na warunki widoczności – podobnie jak kierowcom nikt nie każe wysiadać z samochodów bez względu na to, jaka jest widoczność na skrzyżowaniu (a nie raz zdarza się, że jest dużo gorsza niż ta na wyjeździe z parkingu pod Galeną).


W przeszłości MZDiM oskarżył dziennikarzy o kłamstwo, jednak Paweł Bednarek nie był w stanie nawet wskazać, który konkretnie fragment tekstu jest nieprawdziwy, a tym bardziej uzasadnić swojego zdania.

To nie jedyny przypadek, kiedy Paweł Bednarek nie przyjmuje do wiadomości, że to źle zaprojektowana infrastruktura tak naprawdę może być pierwotną przyczyną wypadków. Daremne były tłumaczenia mieszkańców Jelenia, że należy poprawić skrzyżowanie, na którym do kolizji dochodzi notorycznie często.

„Mieszkańcy mówią nam, że wypadki, kolizje i inne zdarzenia drogowe są tutaj co chwilę, średnio 2 razy w miesiącu. Ciężko mają nawet zliczyć, ile raz lądować musiał w pobliżu skrzyżowania śmigłowiec LPR lub jak często słychać pisk opon i dźwięk klaksonu”

Przy czym niekoniecznie rozwiązanie, które oni proponowali, czyli sygnalizacja świetlna, jest tym optymalnym. Docelowo najlepiej sprawdziłoby się rondo, a wcześniej można spowolnić ruch w inny sposób. Bednarek nie widzi jednak takiej potrzeby, bo wytłumaczenie ma takie jak zwykle – znaki są ustawione zgodnie z przepisami, a winni są kierowcy, że ich nie przestrzegają. A że kolizji jest tam wielokrotnie więcej niż gdzie indziej? Wynikało by z tego, że przejeżdżają tamtędy więksi grzesznicy, skoro dużo częściej są tam winni wypadkom…

A więc jak to możliwe, że człowiek pełniący tak wysokie stanowisko nie rozumie tak prostych rzeczy, a dokładniej – raz rozumie (gdy rozwiązanie widzi w utrudnieniach dla rowerów) a raz nie rozumie (gdy trzeba byłoby wprowadzić ograniczenia dla samochodów)?

Otóż wytłumaczenie jest… też bardzo proste. On nie ma problemu intelektualnego. On ma problem moralny – wbrew swojemu rozumowi nie chce przyjąć do wiadomości, że jego decyzje mogły przyczynić się do cierpienia i śmierci ludzi. Bo to „godzi w Jego Dobre Imię”, więc w jego mniemaniu jest to „z definicji” niemożliwe.

Porównując wypowiedzi wicedyrektora oraz dyrektora MZDiM należy dojść do jeszcze jednego istotnego wniosku:

Z Pawłem Bednarkiem jako osobą decydującą o organizacji ruchu, „Wizja Zero” w Jaworznie to fikcja.

Bo choć Wydział Inwestycji Miejskich Urzędu Miejskiego doprowadził do wielu ważnych zmian, które dały realny efekt w postaci poprawy bezpieczeństwa, to potem rycerz samochodozy i bojownik Św. Przepustowości Paweł Bednarek zarządza ruchem po swojemu, czasem nie licząc się nie tylko z wolą mieszkańców, ale też z prezydentem i radnymi (jak w przypadku ulic w historycznym centrum miasta).

Jan Chrapek

prezes Stowarzyszenia „Zrównoważona Mobilność w Jaworznie”

Aktualizacja

5 dni po opublikowaniu tego artykułu, zanim Rada Miejska zdążyła rozpatrzyć skargę, kolejna osoba została ranna w wyniku potrącenia przez kierowcę na ul. Grunwaldzkiej – dokładnie na tym ponad 100-metrowym odcinku, który mógłby być wyłączony z ruchu samochodowego.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.